W ostatniej chwili dotarliśmy na miejsce, bo za chwilę lunęło i tak już sobie padało do samego wieczora. Ada pierwszy raz w życiu zmokła nieco w swoim wózeczku, bo kto by targał folię przeciwdeszczową, jak od samochodu do restauracji było 6 kroków. No ale wystarczyło, żeby nas deszcz zlał w drodze powrotnej do auta..
Przez całe spotkanie Ada trochę marudziła, bo biedulka zasnąć nie mogła tyle było atrakcji. Oprócz gwaru i tłumu byli również panowie, którzy skutecznie nam sen odpędzali za pomocą akordeonu..Zjawiali się akurat, gdy sen nadchodził, więc za dobre wyczucie czasu dajemy im 6!
A sam Pan Komunista tak oto prezentował się ze swoją Mamusią..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję miły Gościu za komentarz:-)