Opusciła mnie moc twórcza...a to a sprawą małego Marcela, bratanka mego.
Nie spodziewałam się tego, że dziecko moze nie lubić aparatu fotograficznego i że wywołam w nim taki smutek, a tym bardziej nie spodziewałam się tego, że tak mnie opuści natchnienie!
I ponieważ natchnienie jeszcze nie wróciło, to wklejam kilka fotek przesmutnego Marcela.
jedyne zdjęcie z lekkim śladem po uśmiechu:)
nie ma to jak siostrzane wsparcie..
przed malowaniem twarzy, szczególnie w tygryska..
i trupia czacha też się Marcelkowi dostała:)
w nagrodę za odwagę, były lodyy:)
i po chrzcinach..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję miły Gościu za komentarz:-)